zyznowski.pl - wydawnictwo i księgarnia online

Dedykuję tym, którzy nie dają się łatwo prowokować.
Kupców i złodziei może łączyć kłamstwo, którego mogą używać na różne sposoby, ale nie tylko. Może to być także podróżowanie: droga, którą przemierzają – kiedyś wyłącznie w sposób fizyczny, obecnie zaś różnie.
Wydaje się, że aż po nowożytność złodziejstwo i kupiectwo miały coś wspólnego, co było istotne, mianowicie przemieszczanie towarów z jednego do drugiego miejsca w celu uzyskania korzyści. A jako że najczęściej dopilnowywane osobiście przez samych zainteresowanych, to czyniące z nich podróżników. W zasadzie różnica między złodziejami a kupcami sprowadzała się do sposobu obchodzenia się z dotychczasowym właścicielem towaru, w tym do sposobu rozliczania się za niego. Mówimy o towarze, którego złodziej czy kupiec najpierw zapragnął, a później, po pozyskaniu go, przeznaczał na sprzedaż lub na użytek własny. Zarówno jedni jak i drudzy, by pozyskać towar, ponosili koszty własne w postaci nakładu pracy, czasu, ryzyka. Tyle że złodzieje nie pytali dotychczasowego właściciela o zgodę na to wszystko i nie płacili mu, kupcy zaś to czynili. Ale już zaraz po tym, jak jeden i drugi pozyskali swój towar, ich pierwsza czynność była zawsze identyczna: z miejsca dotychczasowego przebywania towaru ruszali go w dalszą drogę lub przynajmniej rozporządzali nim tak na przyszłość. Także identyczne mogły być ich następne czynności aż do końca zajmowania się towarem.
Już same słowa „złodziej” i „kupiec”, ponieważ dosłownie wskazują na różnicę w sposobie pozyskania towaru (przez kradzież i kupno), a nie mówią niczego o dalszym obchodzeniu się z nim, potwierdzają różnicę co do istoty tych dwóch ról społecznych. Złodziej kradnie towar, a kupiec go kupuje, ale pod dalszymi względami obchodzenia się z nim mogą już być tym samym, mogą go przemieszczać, używać, zatrzymać, sprzedać, podarować. Gdyby na złodzieja i kupca popatrzeć z punktu widzenia potencjalnego kupującego, którego interesuje tylko towar, a nie sposób, w jaki sposób został pozyskany, złodziej i kupiec nie różnią się. Jeżeli złodziej czy kupiec traktują potencjalnego kupującego wyłącznie z punktu widzenia towaru, który mogą mu sprzedać, nie ma powodu, dla którego kupujący nie miałby traktować ich tak samo. Ograniczenie się sprzedającego (będącego złodziejem lub kupcem) i kupującego do wzajemnego potraktowania się wyłącznie instrumentalnie, czyli tylko odnośnie do przedmiotu, który ich razem dotyczy, bez żadnych domieszek podmiotowych, czyli odnoszących się osoby któregokolwiek z nich, jest sprawiedliwe, bo równe pod względem, jaki ich wspólnie dotyczy. Nie jest także niemoralne pod innymi względami, bo takowych względów po prostu w relacji tego typu nie ma. I to niezależnie od tego, czy sprzedający jest złodziejem, czy kupcem. Nie wspominając już o kupcach, co prawda kupujących, nie kradnących, ale wyciskających ostatnie soki z tych, od których kupują. I nie dziwi, że ci ostatni mają tych pierwszych jeśli nie za złodziei, to prawie za takich.
I tak ze złodziei, przez kupców, przeszliśmy na klientów, którym się tylko wydaje, że są bez winy. Zarówno złodzieje, jak i kupcy często odpuściliby sobie z przyjemnością swoje procedery, ale nie mogą. A to ze względu na klientów, którzy traktują ich zupełnie bezwzględnie, czyli nie ze względu na nich samych, ich koszty czy problemy, tylko ze względu na to, jak wypadają w porównaniu z innymi im podobnymi, czyli konkurencją. Dochodzi do tego, że kupcy podlizują się klientom w sposób, którego raczej nienawidzą: „u nas najtaniej, codziennie niskie ceny, co czyni cena” itp. A klienci, żeby uspokoić swoje sumienie, myślą sobie: „przecież oni na tym i tak zarabiają”. A to, że tak wielu kupców bankrutuje? „Ech, na pewno przesadzili z tym kradnięciem”.
Wiesław, współtwórca i współwłaściciel firm o wspólnym pierwszym członie nazwy Mercator, co po łacinie znaczy „kupiec”.
Wiesław Żyznowski

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
0